Craig Childress

Dr Craig Childress psycholog kliniczny zajmujący się oceną, diagnozą i leczeniem patologii więzi w rodzinach rozwodowych i konfliktowych.

Objawy psychologicznego rozszczepiania przejawiane przez dziecko mogą ujawniać rodzica z zaburzeniami osobowości.


Inne miejsce, gdzie możemy zobaczyć rozszczepienie, i to jest coś, czego wiele osób zajmujących się zdrowiem psychicznym nie rozumie o rozszczepieniu, to jego sztywność. Gdy następuje przeskok z jednego bieguna na drugi, pojawia się blokada. Dziecko nie posiada zdolności ambiwalentnych, odcieni szarości, więc sztywno lokuje się w jednym miejscu.

Marsha Linehan, zajmując się zaburzeniem borderline i rozszczepieniem, mówiła, że przy tym drugim raz zdefiniowana rzecz nie ulega zmianie. Osoba taka nie jest w stanie przewidzieć przyszłych zmian ani zezwolić na nie w jakimkolwiek aspekcie. Blokuje się. Zobaczysz zatem u dziecka bardzo charakterystyczny objaw, że nie jest ono w stanie jakkolwiek się zmienić w stosunku do alienowanego rodzica. "Z powodu czegoś, co wydarzyło się w przeszłości, na przykład dwa lata temu, odrzucę tego rodzica na zawsze". To klasyczny objaw rozszczepienia. Cokolwiek zostało raz zdefiniowane, na zawsze pozostaje zablokowane. Tak więc ta patologia czy ten zestaw objawów jest również bardzo charakterystyczny dla rozszczepienia.

Zatem jako wykwalifikowany psycholog, dokonując oceny, przyglądając się skrajnej polaryzacji, demonizacji rodzica, a w następnej kolejności zablokowanej postawy dziecka, nieprzystającej na zmianę, zakładającej, że przeszłe wydarzenia będą definiować wszelkie przyszłe wydarzenia. To jest rozszczepienie. W momencie, gdy to zauważysz, już wiesz, że jest gdzieś w rodzinie osobowość narcystyczna lub borderline. Czy jest ona u dziecka? Nie, nie jest u dziecka. Dzieci nie mają zaburzeń osobowości. Gdzie zatem należy szukać patologii? U rodzica. To rodzic...

Jeśli zauważam u dziecka rozszczepienie, powodem zawsze jest wpływ jednego z rodziców. Blokada totalna. Zauważam u dziecka rozszczepienie. Z jakiej innej przyczyny miałoby się to brać? To kwestia neurologiczna. Połączenie w sieci neuronów powstałe w wyniku traumy z dzieciństwa. Czy dziecko może posiadać traumę z dzieciństwa? Nie. Skąd u niego w takim razie rozszczepienie? Jest ono charakterystyczne tylko dla dwóch patologii: narcyzmu i borderline. Czy dziecko jest narcystyczne? Nie. Czy dziecko jest borderline? Nie. Skąd zatem u niego rozszczepienie? Od rodzica.

To pod wpływem rodzica z zaburzeniem narcystycznym lub borderline nabywają tej patologii. Czy rodzic z zaburzeniem narcystycznym lub borderline jest alienowany? Nie. Jak niby… Alienowany rodzic nie może być narcyzem rozwijającym u dziecka patologię rozszczepienia celem demonizacji drugiego rodzica. Nie ma takiej ścieżki, którą to by się mogło zadziać.

To nie alienowany rodzic tworzy patologię rozszczepienia. On nie ma wpływu na swoje dziecko. Jest to oczywiście rodzic sprzymierzony. To jego postawę dzieci wyrażają wobec drugiego rodzica. To sprzymierzony rodzic wywołuje patologię rozszczepienia przeciwko drugiemu małżonkowi. "To zły małżonek, odrzucił mnie, jest straszny". To ten rodzic jest dla patologii dziecka odzwierciedleniem jego samego. Zatem to rodzic używa dziecka jako broni przeciwko swojemu partnerowi. Sam objaw rozszczepienia stanowi diagnozę, który rodzic powoduje patologię.

Psychologiczne uśmiercenie rodzica.

 

Historia Roda jest wstrząsająca (https://fortheloveoferyk.com/).

 

Chciałbym, żeby takie rzeczy się nie działy. Rod fizycznie stracił syna, kiedy matka zabiła Eryka, zamiast pozwolić mu mieć pozytywną, pełną miłości relację z ojcem. To się może zdarzyć w każdej rodzinie. Tyle że w większości rodzin śmierć nie jest fizyczna – jest psychiczna. Alienujący, narcystyczny rodzic z osobowością borderline zabija relację dziecka z drugim rodzicem. Atakowany lub odrzucony rodzic przed rozwodem miał dziecko, ale po rozwodzie już go nie ma. Dziecko nie chce spędzać z nim czasu. A kiedy już spędzają razem czas, jest on naznaczony przez niechęć dziecka, kłótnie i próby unikania i odizolowania się od rodzica. Wkrótce dziecko nie chce się już z nim spotykać, co sprawia, że rodzice, którzy bardzo kochają swoje dzieci, nie widują ich latami. Latami. Rodzice mieli dziecko przed rozwodem, ale patologiczne zachowanie rodzica narcyza z osobowością borderline zabiło relację dziecka z drugim rodzicem, tak samo jak Eryk zginął z rąk swojej matki.

 

Jako psycholog kliniczny pracowałem ze wszystkimi rodzajami patologii: ADHD, traumą, autyzmem. I to jest najstraszniejsza patologia, z jaką kiedykolwiek spotkałem się w mojej praktyce. Zabijanie dziecka w zemście za rozwód i używanie go jako broni, szantaż i manipulowanie dzieckiem tak, aby psychicznie uśmierciło ono własnego rodzica, jest po prostu straszne. Pierwszy raz spotkałem się z patologią więzi związaną z rozwodem jakąś dekadę temu, kiedy zacząłem praktykę prywatną. Pomimo mojej kariery psychologicznej, w której leczyłem praktycznie każdy rodzaj dziecięcej i rodzinnej patologii, nigdy nie słyszałem o alienacji rodzicielskiej.

 

Tak naprawdę w psychologii klinicznej nie ma czegoś takiego, jak alienacja rodzicielska. Mimo, że patologia istnieje i jest obszernie opisana w psychologii klinicznej, nie wyróżniliśmy po prostu nowej formy patologii, tak wyjątkowej w dziedzinie zdrowia psychicznego, aby ją opisać. W psychologii klinicznej, ta patologia jest opisana jako międzypokoleniowa koalicja przez czołowych terapeutów systemowych, Murraya Bowena, Salvadora Minuchina i Jaya Haleya.

 

Patologia międzypokoleniowej koalicji i naruszenia psychologicznych granic, które ją powodują, zwane perwersyjnym trójkątem, są obszernie opisane w literaturze terapii systemów rodzinnych. Terapia systemów rodzinnych jest jedną z czterech głównych szkół psychoterapii i jedyną, która opisuje współczesne problemy relacji rodzinnych.

 

Kiedy zająłem się dziedziną psychologii sądowej, byłem bardzo zaniepokojony i zszokowany jej niesamowicie niskimi standardami wiedzy i praktyki, które są mocno poniżej standardów uznawanych w psychologii klinicznej. Moim pierwszym odkryciem było to, że w psychologii sądowej po prostu wymyśla się nowe formy patologii, które nie mają podstaw w ustanowionych zasadach i koncepcjach psychologicznych. Oni po prostu to wymyślają. Tak jak tę niby nową formę patologii - alienację rodzicielską.

 

Później, kiedy przyjrzałem się temu, jak psychologia sądowa definiuje tę niby nową formę patologii, okazało się, że jest to bardzo zła definicja. Jakość definicji alienacji rodzicielskiej w psychologii sądowej jest, znowu, mocno poniżej standardów praktyki psychologii klinicznej. Oni to najzwyczajniej w świecie zmyślają. I znowu, ta patologia oczywiście istnieje, nie ma tu żadnych wątpliwości, że Rob McCall i dziesiątki tysięcy, setki tysięcy rodzin doświadczyły tej patologii. Chodzi jedynie o to, że definicja stworzona przez psychologów sądowych jest niesamowicie uboga, niepoparta literaturą profesjonalną i znacznie poniżej profesjonalnych standardów praktyki.

 

Jako psycholog kliniczny opowiedziałem więc o definiowaniu patologii, patologii rodzinnych więzi zwanej alienacją rodzicielską, przy użyciu standardowych, ustanowionych w psychologii koncepcji i zasad. To moja książka, "Fundamenty". "Fundamenty" to nie teoria, to diagnostyczny traktat. W psychologii klinicznej dokładnie rozumiemy, czym jest ta patologia, bazując na standardowych, ustanowionych w psychologii koncepcjach i zasadach. I nigdy nie uciekamy się do wymyślania nowych rodzajów patologii na podstawie dziecięcych symptomów, których nie pozwala nam zrozumieć nasza ignorancja. To jest właśnie model Więzi Alienacji Rodzicielskiej, AB-PA (Attachment Based Parental Alienation).

 

To powrót psychologii klinicznej do praktyki sądowej. W moich zapiskach zawsze stosuję cudzysłów przy nazwie "alienacja rodzicielska", aby zaznaczyć, że nie jest to prawdziwa patologia definiowana w psychologii klinicznej, ale termin stworzony w psychologii sądowej, opisujący złożone zaburzenie osobowości i więzi, patologię rozwojową systemów rodzinnych. W psychologii sądowej poświęca się dzieci dla tej strasznej rodzinnej patologii, która wymaga od dziecka psychicznego uśmiercenia ukochanego rodzica po rozwodzie. To dziecko miało wcześniej matkę lub ojca, ale wpływ manipulacji narcystycznego rodzica z osobowością borderline sprawił, że matka lub ojciec tego dziecka jest teraz martwy, przynajmniej psychicznie, z punktu widzenia dziecka. To dziecko nie ma już matki, to dziecko nie ma już ojca, mimo że tak naprawdę ich mają, mimo, że ta matka czy ojciec nadal żyją i rozpaczliwie pragną kontaktu z dzieckiem.


Poniżej pierwszy rozdział książki (For the Love of Eryk).

 

Dzień, w którym umarła muzyka

Piątkowe popołudnie powinno być najlepszą chwilą w tygodniu. W piątki rozpoczyna się weekend leniwych sobotnich poranków i chłodnych jesiennych wieczorów, w perspektywie są dwa wspaniałe dni, w których można odpocząć, oddać się przyjemnościom i spędzić czas z rodziną. Dla mnie rodzina to mój siedmioletni syn, Eryk Alexander McCall. Piątek, 21 października 2011 roku był bardziej wyjątkowy niż jakikolwiek inny w ostatnim czasie. Po długiej, trudnej i zaciekłej walce o rozwód i opiekę nad dzieckiem, właśnie przyznano mi wyłączną opiekę nad moim synem. Sędzia Scott Becker przewodniczył tygodniowemu procesowi, w którym ława przysięgłych zadecydowała o przyznaniu mi tejże opieki nad Erykiem. Zaskoczyli mnie, pozbawiając praw rodzicielskich moją byłą żonę, Karen Hayslett-McCall, stosunkiem głosów 11 do 1. Pierwotnie celem tego szczególnego dnia w sądzie było pozbawienie mnie przez Karen praw rodzicielskich do naszego jedynego dziecka. Sytuacja jednak się odwróciła.

Wiedziałem, że przekazanie Eryka będzie emocjonalne. Karen miała Eryka pod swoją opieką przez większą część naszych rozwodowych zmagań. Nie mogła być zadowolona z tej decyzji, zwłaszcza że to ona postanowiła pozbawić mnie praw rodzicielskich. Przez ostatnie dwa lata systematycznie nastawiała Eryka przeciwko mnie i wykorzystywała swoją wiedzę, psychologa specjalizującego się w zrachowaniach przestępczych, do prania mózgu naszego dziecka. Wiedziałem, że manipuluje systemem i ludźmi wokół nas od dłuższego czasu, a teraz sędzia i ława przysięgłych przyznali mi rację i postanowili odsunąć Eryka od jej negatywnego wpływu. Czułem się oczyszczony z zarzutów i że jej kłamstwa wyszły na jaw. Spędziłem ponad rok, broniąc się i mówiąc wszystkim, którzy tego słuchali, że zmyślała historie, aby zniszczyć moje życie i moje relacje z synem.

Po zakończeniu procesu i odczytaniu wyroku byłem w szoku i zaskoczony. Ława przysięgłych podjęła decyzję, która była praktycznie niespotykana w stanie Teksas. Mój adwokat, po pogratulowaniu mi wyniku, kazał mi udać się do mojego starego domu i odebrać syna. Wraz z moją siostrą Deanną i moją najlepszą przyjaciółką Sheri pojechałyśmy po Eryka. Chciałem tam dotrzeć, zanim Karen dotrze do domu. Naprawdę nie chciałem, żeby była przy nim, kiedy go odbiorę. Obawiałem się tego, co mogłaby zrobić lub powiedzieć, a także tego, co zawsze robiła, czyli nagrywając wszystko, aby później próbować to pokazać w sądzie. Kilka kilometrów od domu zadzwoniłem do miejscowej policji i poprosiłem, aby zapewniła mi "patrol grzecznościowy" i ułatwiła przekazanie dziecka. Gdy podjechaliśmy pod dom kilka minut po moim telefonie, to było już tam dwóch policjantów. Opowiedziałem im o procesie, werdykcie ławy przysięgłych i o tym, co zamierzam zrobić. Stali ze mną przed domem, gdy pukałem do drzwi Karen. Byli tam już wcześniej wiele razy w związku z "rutynowymi czynnościami związanymi z rozwodem". Nie wiedziałem, że są tam z mojego powodu, myślałem, że są tam po to, by mi pomagać. Później dowiedziałem się, że Karen wielokrotnie składała na policji doniesienia o tym, że prześladuję ją w domu, robię najazdy i inne tego typu rzeczy. W zasadzie mieli cały ekran komputera służbowego wypełniony zgłoszeniami z tego domu.

Te solidne czerwone drzwi były kiedyś naszymi głównymi drzwiami wejściowymi. Tata Karen i ja wypiaskowaliśmy je i pomalowaliśmy krótko po tym, jak wprowadziliśmy się do domu. Karen zawsze chciała mieć dom z czerwonymi drzwiami wejściowymi. Pukałem do nich niezliczoną ilość razy. Ten dwupiętrowy dom był kiedyś naszym domem, nie tylko domem, ale od dnia, w którym Karen uznała nasze małżeństwo za skończone i wyrzuciła mnie z niego, uczyniła go twierdzą, która dzieliła nas od siebie. Nie wolno mi już było wchodzić przez te drzwi, a nawet teraz musiałem czekać na zewnątrz, aż pozwoli mi odebrać syna. Byłem niechcianym obcym w moim własnym domu.

Mimo, iż prawa rodzicielskie Karen Haslett-McCall zostały odebrane przez sędziego hrabstwa Collin, musiałem czekać, aż ona pozwoli mi odebrać syna. Ironia losu nie opuszczała mnie. Wydawało mi się, że nic w tej sytuacji nie jest właściwe. Policja stała z boku, nie chcąc lub nie mogąc wejść do środka i przyprowadzić do mnie Eryka. Z każdą sekundą narastał we mnie niepokój. Zapukałem głośno do drzwi, chcąc jak najszybciej mieć Eryka u swego boku i mieć ten cały koszmar za sobą. Pukałem i pukałem. Za każdym razem trochę głośniej. W miarę upływu sekund stawałem się coraz bardziej zdesperowany. Wiedziałem, że rodzice Karen są w domu i że wiedzą, że stoje pod drzwiami. Po krótkim czasie zza rogu domu wyszedł policjant i powiedział mi, że na podjazd wjechał biały van. To oznaczało, że Karen jest w domu. Moje pukanie stało się bardziej desperackie. Później, analizując tę sytuację, zastanawiałem się, dlaczego po prostu nie zawołałem Eryka. Dlaczego nie krzyknąłem, że jestem na miejscu, że jest ze mną jego ulubiona ciocia, ciocia Deanna, albo że zamierzam zabrać go na obiad do babci i dziadka.

Później komendant policji Dennis Veach powiedział mi, że funkcjonariusze na miejscu zdarzenia "chcieli pozwolić matce na chwilę z dzieckiem". Jak wynika z wywiadu, szef policji uważał, że policjanci nie mieli "żadnego racjonalnego powodu", aby podejrzewać, że ich obecność w domu jest konieczna. Byli tam nie po to, by chronić Eryka przed Karen, ale by pilnować mnie. To ja byłem tym, którego się obawiali. Nie wiedzieli, że osobą, na którą najbardziej powinni uważać, była matka Eryka.

Rodzice Karen wyszli wcześniej z domu tylnymi drzwiami i przeszli przez podjazd. Następnie przeszli na drugą stronę ulicy, po czym zobaczyłem ich stojących na chodniku przy domu mojego sąsiada. Spojrzeliśmy na siebie, a ja zadałem sobie w myślach pytanie: Co oni tam robią? Czy Karen jest sama w domu z Erykiem? Powierzono im opiekę nad Erykiem w czasie postępowania sądowego i mieli zapewnić mu bezpieczeństwo. Zawsze się dogadywaliśmy, ale gdy tylko zaczął się rozwód, te relacje zniknęły. Pewnego sobotniego poranka, kiedy Eryk brał lekcje gimnastyki w miejscowej siłowni ASI Gym, mama Karen zupełnie nie chciała przyjąć do wiadomości, że tam jestem. Ta kobieta, która wysłała mnie na randkę ze swoją córką, nie potrafiła nawet odwrócić się i powiedzieć "cześć". Zachowywała się tak, jakby mnie tam nie było, mimo że znajdowałem się w odległości mniejszej niż półtora metra. W tym pamiętnym dniu wszyscy, którzy mieli chronić Eryka - policja, dziadkowie, wszyscy - zostawili go samego w domu z kobietą, którą system sądowniczy uznał za niezdolną do bycia jego matką.

Dlaczego opuścili dom? Moje pukania pozostawały bez odpowiedzi. W sercu czułem strach, który niczym imadło zaciskał się na mojej duszy. Co ona robiła? Czy nawet teraz wmawiała Erykowi kolejne kłamstwa na mój temat? Czy naprawdę próbowała wykorzystać tę ostatnią chwilę, aby po raz kolejny nastawić go przeciwko mnie? Byłem teraz całkowicie zdesperowany. Wezwano policję, aby pomogła mi wyprowadzić Eryka z domu w sposób pokojowy i bez incydentów, ale oni tylko stali i nic nie robili. Z upływem sekund byłem coraz bardziej przerażony: Po prostu otwórz drzwi. BŁAGAM, BŁAGAM, BŁAGAM!!!!!!!

Trzy strzały rozerwały ciche powietrze późnego poranka. Poderwałem głowę do góry, a cały świat jakby przestał istnieć. Policja podbiegła do domu, czas jak gdyby stanął w miejscu a wszyscy poruszali się jak w zwolnionym tempie, ich ruchy były zbyt powolne, by powstrzymać to, co już się stało. Zamarłem. Nie mogłem się ruszyć. Dźwięki wokół mnie nagle wydały się stłumione. Policja kazała nam przejść za samochód jej rodziców, który stał zaparkowany przed domem. Wykrzykiwałem imię Eryka, stojąc w bezruchu, zamiast się cofnąć I schować. Policjanci stali przed domem i krzyczeli, żebym się schylił, jednak ja wiedziałem, że to już koniec. Karen zrobiła to, co zamierzała zrobić. To był koniec. Krzyczałem, że mój syn nie żyje. Spojrzałem na jej rodziców, wciąż stojących na chodniku po drugiej stronie ulicy. Krzyczałem na nich, że zostawili Eryka na pewną śmierć, że ich córka zabiła mojego syna. Patrzyli na mnie w osłupieniu. Byłem w totalnym szoku. Przyjechało jeszcze więcej policji i karetki pogotowia, po krótkim czasie wtargnęli do domu.

Policja znalazła Karen i Eryka martwych w sypialni na piętrze. Strzeliła do mojego syna dwa razy, po czym wycelowała broń w siebie. Kiedy szef policji wyszedł z domu, zapytałem go, czy jest jakaś szansa, że Eryk przeżył. Pokręcił głową. Wpadłem w histerię. Krzyczałem i wrzeszczałem, jakbym postradał zmysły.

I szczerze mówiąc, tak właśnie było.

Moje serce zamarło. Krew z wielkim wzburzeniem popłynęła w moich żyłach, a każda cząstka mojego ciała stała się nadświadoma, cierpiąc w udręce, gdy rozpaczliwie pragnąłem cofnąć czas, choćby na minutę. Nikt mi nie musiał mówić tego, co moja dusza już rozumiała: Eryk odszedł. Karen zabrała mojego syna i nie było już sposobu, by go odzyskać. Nasze plany na weekend, ponowne spotkanie z moim jedynym dzieckiem... wszystko zmieniło się na zawsze.

"Mój syn nie żyje!".