Ramani Durvasula

Narcyzm jako źródło cierpienia.


Dzisiaj porozmawiamy o najbardziej nadużywanym, źle rozumianym a zarazem problematycznym słowie naszych czasów. Zjawisko, słowo, które kształtuje losy każdego z nas. Słowem tym jest narcyzm.

 

Narcyzm jest słowem używanym praktycznie na każdej płaszczyźnie, w celu opisania i zrozumienia negatywnego wzorca zachowania. Wśród liderów państw, głów stanu, szefów korporacji, wymyślnych przedstawicieli świata akademickiego, sportowców, celebrytów. Właściwie nie odrzuca nas już ich megalomania, poczucie wyższości czy też niegodziwe zachowanie. Mało tego, ogromna część społeczeństwa darzy ich wymuszonym podziwem za odnoszone sukcesy. A to daje innym pozwolenie na bezkarne powielanie tych znieważających wzorców zachowania.

 

Sytuacja trochę się pogmatwała, kiedy zaczęliśmy używać słowa narcyz jako terminu klinicznego. Był to sposób na medykalizację złego zachowania. W rzeczywistości nie jest to termin diagnostyczny. Narcystyczne zaburzenie osobowości [NPD], to jest diagnoza. Ale zdarza się to dość rzadko, ponieważ przeważnie osoby te i tak nie pojawiają się w celu uzyskania diagnozy.

 

Tak więc narcyzm jest w rzeczywistości wzorcem osobowości. To rodzaj odbierania rzeczywistości. To przymiotnik opisujący ich styl. Podobnie jak możemy opisać, że ktoś jest miły, uparty lub zamknięty w sobie. Niektóre z tych wzorców cenione są przez społeczeństwo, a inne nie. Faktem jest, że większość osób nazwanych narcyzem, nie odbiera tego określenia jako komplementu. Jest to jednak tylko termin opisujący cechę osobowości. I bez względu na to, jak bardzo będziemy na to kręcić nosem, paradoksalnie, jako społeczeństwo, nagradzamy takie zachowania.

 

Dr Allan Francis był jednym z architektów diagnozy narcystycznego zaburzenia osobowości. Twierdzi on, że diagnozując takie osoby jako osobowości narcystyczne, w rzeczywistości usprawiedliwiamy negatywne zachowania zwyczajnych palantów. Jeżeli ktoś jest dupkiem, po prostu jest dupkiem. Nieakceptowanie pewnego wzorca zachowania nie czyni go od razu chorobą psychiczną. Ten tak zwany palant musi zmagać się z określonymi problemami, aby ich narcyzm faktycznie uznany został za diagnozę.

 

Tak więc, gdybyśmy mieli zebrać wszystkie te rzeczy, które składają się na narcyzm, wylądujemy na bardzo niewygodnym szczycie. Narcyzm składa się z pewnych filarów, jak je nazywam. Brak empatii, megalomania, poczucie wyższości, powierzchowność, szukanie podziwu oraz walidacji, nadwrażliwość, wściekłość i skłonność do manipulowania i wykorzystywania ludzi. To dość mylące, ponieważ jednocześnie są mało responsywni, mają tendencję do bycia emocjonalnie powściągliwymi, zimnymi oraz zdystansowanymi. Ale z drugiej strony są nadmiernie responsywni, mają temperament, który wyzwalany jest od tak, kiedy ich kruche ego czuje się zagrożone. Uważam więc, że narcyzm jest synonimem patologicznego poczucia niepewności.

 

Kluczem do zrozumienia narcyzów jest to, że nieustannie czują się niestabilni oraz puści. Ich poczucie wielkości jest w rzeczywistości niedojrzałą obroną przed tymi zagrożeniami, poczuciem własnego ja. Desperacko pragną, aby świat nieustannie utwierdzał ich w tym przekonaniu. Kiedy mają lepsze dni, wyglądają na szczęśliwych, są wspaniali, imponujący. Ale gdy nadchodzą złe dni, fasada szybko się rozpada i widzimy nieuzasadnioną wściekłość, wstyd i mściwość.

 

Zainteresowałam się tematem narcyzmu dzięki kilku różnym ścieżkom. Ale najbardziej uderzający był fakt, że coraz więcej klientów przychodziło do mojego gabinetu i mówiło o związkach, w których traktowani byli przez partnerów w sposób lekceważący, obojętny bądź chłodny. Brakowało im empatii, kwestionowali ich rzeczywistość, okłamywali ich, czasami byli niewierni, bywali niekonsekwentni. I bez względu na to, czego próbowali w podejściu do partnera, nie było lepiej. W tym samym czasie zaczęłam pracować z większą ilością narcystycznych klientów. I uwierzcie mi lub nie, nic, czego próbowaliśmy, tak naprawdę nie poprawiło sytuacji. Pozostali oni po prostu trudnymi ludźmi. I nie sądzę, żebym była aż tak złym terapeutą.

 

Było więc jasne, że te relacje utrzymywane były jednocześnie przez nadzieję i strach. Nadzieję, że jeżeli będą bardziej się starać, kiedyś będzie lepiej. I strach, że jeżeli zakończą te związki, na zawsze zostaną sami. Bez partnera czy też nawet bez matki. Niektórzy z nich obawiali się, że być może lepiej nie będzie. Świat stał się bardziej niepewny, a przyczyny tego są różne.

 

W corocznym raporcie Global Emotions firmy Gallup stwierdzono, że rok 2017 był jednym z najbardziej nieszczęśliwych na przestrzeni dekady. W raporcie wskazano, że smutek, złość, zmartwienie, stres oraz fizyczny ból, były w ubiegłym roku wyrażane częściej niż w ciągu dziesięciu wcześniejszych lat. Gallup spekulował na temat różnych przyczyn takiego stanu rzeczy, ale spróbujmy przez chwilę rzucić kilkoma pomysłami. Czy możliwe jest, że wzrost poczucia nieszczęścia mógłby odzwierciedlać wzrost niepewności, nieuprzejmości i tolerancji narcyzmu, wspierany przez świat. Rosnące na świecie poczucie niepewności oraz oklaskiwanie form, które z niej korzystają, takich jak konsumpcjonizm, stworzyły dla narcyzmu optymalny, żyzny grunt idealny do inkubacji i rozmnażania.

 

Kiedy wartość ludzka napędzana jest wyłącznie przez bodźce zewnętrzne, takie jak sukces, wartości takie jak empatia, nie mają szans na przetrwanie. Ponieważ nie są już przez nas cenione, przestają być dla nas ważne. Dlaczego więc pozwalamy się wciągać w te relacje? Nie lgniemy do narcyzów, ponieważ kochamy emocjonalny chłód, brak walidacji czy też powierzchownych ludzi. Jesteśmy do niego przyciągani, ponieważ narcyzm jest uwodzicielski. Nazywam to trzema C narcyzmu. Urok, charyzma i pewność siebie.

 

Nie oznacza to, że wszyscy czarujący i charyzmatyczni ludzie są narcystyczni. Wiemy jednak, że cechy te są na tyle kuszące, żeby nas przyciągnąć i sprawić, że stajemy się ślepymi na te bardziej jadowite, które ujawniają się w tym samym czasie. Takie jak poczucie wyższości, mściwość lub brak empatii.

 

Więc skoro osoba znajduje się w związku, który jest niewygodny i bolesny, dlaczego wciąż pozostaje z narcyzem?

 

Każdy z nas jest podatny na te narcystyczne uroki. Faktem jest, że stajemy się jeszcze bardziej podatni na tkwienie przy narcyzie, dopuszczającym się różnego rodzaju nadużyć, jeżeli wywodzimy się z systemów rodzinnych, w których wzorce narcyzmu zostały znormalizowane. Takich jak posiadanie zimnych, autorytarnych, nieobecnych czy też agresywnych rodziców. Nasza własna niepewność czyni nas bezbronnymi, a zarazem mniej zdolnymi do ucieczki, kiedy klimat zmienia się z uroku i charyzmy do braku walidacji i znęcania. Większość z nas nie ma problemów z dawaniem drugiej szansy, a właśnie druga szansa jest czymś, co napędza narcyza na wszystkich poziomach. Kiedy jesteśmy w związku z narcyzem, szukamy wymówek. On już taki jest, tak naprawdę nie miał tego na myśli, ona chce dobrze, och, taka już jest jej kultura. I tu pojawia się problem. W ten sposób ten zaraźliwy wirus bycia w jakiejkolwiek formie narcystycznego związku, czy to z partnerem, rodziną, firmą czy kulturą, może się powoli rozprzestrzeniać i przejmować nad nami kontrolę. Większość z nas bardzo chętnie daje innym drugą szansę. Historie w naszej kulturze przepełnione są opowieściami o nadziei, odkupieniu i przebaczeniu. I chociaż to wszystko jest bardzo zdrowe, w niepowołanych rękach nadzieja i przebaczenie mogą nie stanowić okazji do rozwoju, zmiany czy odbudowy, ale raczej dawać pozwolenie na utrzymanie rzeczy w takim stanie w jakim są. Ponieważ w przypadku narcyza przebaczenie interpretowane jest jako hej, po prostu zachowajmy status quo.

 

Czy stworzyliśmy świat, w którym narcyzm jako wzorzec, jako osobowość, staje się koniecznym do odniesienia sukcesu w nowym porządku świata?

 

I tu dochodzimy do nieco problematycznego podziału. Cechy związane z odnoszeniem sukcesu, w rzeczywistości są szkodliwe dla naszego zdrowia. Ponieważ mimo tego, iż cechy te mogą być pielęgnowane przez nasze kultury i nasze szkoły, nasze gospodarki i nasze społeczeństwa, nigdy nie będą dobre dla naszych bliskich relacji. A to nie oznacza tylko małżonków i partnerów. Oznacza to rodziców, dzieci, rodzeństwo, dalszą rodzinę, przyjaciół, współpracowników. Narcystyczne wzorce podkopują sedno tego, co niezbędne dla zdrowych relacji. Mianowicie wzajemność, szacunek, współczucie, cierpliwość, autentyczność, uczciwość i zaufanie. Rzeczy, które po prostu nie są możliwe, mając do czynienia z systemem lub osobą, która jest narcystyczna. I to właśnie w tej intymnej przestrzeni relacji, widzimy największe wpływy narcyza. Niezależnie od tego, czy będzie to małżonek, czy partner. Relacja z narcyzem to stopniowa indoktrynacja. Powoli przyzwyczajasz się do ich braku empatii, napadów złości, wściekłości, zniewag, poczucia wyższości, kłamstw i podważania twojej rzeczywistości. Ich obraźliwe słowa powoli stają się twoimi. Zanim się zorientujesz, twoja nowa mantra brzmi: Nie jestem wystarczająco dobry.

 

Każdy, kto miał narcystycznego rodzica, przyzna, że ukształtowało to ich życie. Zaszczepiło w nich niepewność oraz chroniczne potyczki z psychologicznymi wiatrakami. Od najmłodszych lat narcystyczni rodzice pozostawiają po sobie dziedzictwo, w tym niezdolność do ufania własnym instynktom, niezdolność do bezpiecznego wchodzenia w bliskie relacje, brak przekonania do własnych umiejętności. Możemy spędzić całe życie na próbach zwrócenia uwagi powściągliwego i nieobecnego rodzica. Rozprzestrzenianie się narcyzmu wśród przywództwa, w naszej kulturze, rządach, firmach i na świecie uczyniło miejsca pracy dość trudnymi.

 

Narcystyczny szef to niepewny siebie tyran. To miejsca pracy, w których panuje strach i podstęp, nadużycia i mściwość, oszustwo i śliska etyka. A w obliczu ruchu „Me Too”, główne nuty narcyzmu przenikały wszystkie historie. Uprawniony i nietykalny tyran, wykorzystujący siłę roboczą, w większości przypadków praktycznie bez żadnych konsekwencji. Najbardziej bolesna jest świadomość, że wzorce narcystyczne nie są tak podatne na zmiany. Aby nastąpiła jakakolwiek zmiana, narcyz musi zdać sobie sprawę ze szkodliwego wzorca swojego zachowania. Następnie muszą chcieć to zmienić. A potem muszą codziennie nad sobą pracować. Istnieje niewielka liczba przypadków, w których udało się to osiągnąć. Ale pod wpływem stresu i frustracji, pojawią się standardowe problemy z wściekłością, gumka recepturka osobowości powróci do swojego naturalnego rozmiaru i kształtu. Niewielkie zmiany, które można by wprowadzić, mogą nie wystarczyć, aby zbudować trwały, intymny związek. A jeżeli ktoś nie jest skłonny przyznać, że musi dokonać zmian, ponieważ krzywdzi innych ludzi, istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że to zrobi. Ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że nadal będą obwiniać innych ludzi, świat lub ciebie za swoje złe zachowanie.

 

Oznacza to, że jedyną strategią jest utrzymanie waszych oczekiwań oraz wyznaczenie granic. Nie po to, aby próbować zmienić tę osobę czy też łudzić się możliwością zmiany, ale po to by uznać, że jest jak jest. I albo to zaakceptować albo powoli się z tego wycofać. W każdym przypadku wygląda to trochę inaczej i nie zawsze jest możliwe. Jeżeli sytuacja dotyczy waszych rodziców czy dzieci, nie do końca możecie mieć chęć do zerwania więzi. Finanse, kultura, dzieci lub miłość mogą sprawić, że odejście z małżeństwa lub związku będzie pozornie niemożliwe. Nie ma w tym nic złego. Ale zarządzanie oczekiwaniami w tym schemacie może uchronić cię przed lawinowymi skutkami tego ciągłego nadużycia. I pozwala tworzyć bardziej realistyczną rzeczywistość.

 

Niestety, większość z nas wkłada 90% swoich serc, umysłów i dusz w najbardziej dysfunkcyjne, niezdrowe relacje zachowując resztki dla ludzi, którzy rzeczywiście są dla nas dobrzy i życzliwi. Czas odwrócić ten wypaczony system. I zacząć dawać z siebie wszystko, co najlepsze w naszych zdrowych i odwzajemnionych relacjach. I tak naprawdę dawać tylko absolutne minimum związkom, które naprawdę nie pomagają nam się rozwijać. Być może jest to zdrowszy sposób radzenia sobie z tymi zdradliwymi wodami narcyzmu bez zatracania się w głębi zwątpienia i samokrytyki. Można ten sposób przełożyć na nasze myślenie o całym świecie. Mogą to być drobne poprawki, takie jak wyłączenie polaryzujących przemów, które słyszymy. I nauczenie się mierzyć własną samoocenę oraz innych za pomocą nowych mierników sukcesu. Autentyczności, współczucia, życzliwości i empatii. Możemy nauczyć się dbać o własne potrzeby i nie dać się wciągnąć we wrogie interakcje, które nikomu nie przynoszą korzyści.

 

Tu nasuwa się pytanie, czy mogą istnieć szczęśliwe zakończenia, jeśli chodzi o narcystyczne lub antagonistyczne osobowości i kultury?

 

Naprawdę myślę, że tak. Największym wyzwaniem związanym ze szczęśliwymi zakończeniami w prawdziwym życiu jest to, że rzadko kiedy wyglądają jak te, stworzone przez nas, kiedy byliśmy młodzi. I bardzo łatwo jest utknąć w naszych własnych starych narracjach. Osoby, które pochodzą z narcystycznych rodzin, mogą czuć się tak, jakby ominęło ich doświadczenie posiadania rodzica, który jest naszym sojusznikiem czy osobą dającą wsparcie. Nawet gdy wchodzą w dorosłość. Ludzie, którzy poślubili narcystycznych partnerów, mogą znaleźć się w koszmarze emocjonalnego znęcania lub po prostu stwierdzenia, że mimo małżeństwa są w rzeczywistości sami. Niewiele osób pisze historie swojego życia, budując je na rozczarowaniu. Przekonałam się, że osoby, które przetrwały wszelkiego rodzaju narcystyczne i antagonistyczne relacje, w rzeczywistości mogą osiągnąć i osiągają szczęśliwe zakończenie. Po prostu nie wyglądają tak, jak się tego spodziewali.

 

Wszyscy jesteśmy ponad tą epidemią narcyzmu. Każdy z nas może zmienić odbijająca się echem narrację „Nie jesteś wystarczająco dobry”. Możemy na nowo się wychować. Możemy spojrzeć na sztuczki ludzi, krzyczących „Wiesz, kim jestem?” I zdać sobie sprawę, że naprawdę nie obchodzi nas, kim są. Tam, gdzie są blizny, mogą pojawić się piękne rzeczy. Khalil Gibran pisze: „Z cierpienia wyłoniły się najsilniejsze dusze, największe osobowości pokryte są bliznami”.

 

Tak, świat staje się coraz bardziej narcystyczny i niepewny. Nie pozwólcie, aby zaraziła was globalna epidemia nieuprzejmości. Zaszczepcie się, znajdźcie swoje społeczności. Znajdźcie wspólną płaszczyznę z innymi ludźmi zamiast żyć w polaryzacji. Praktykujcie życzliwość i empatię, nawet jeżeli inni tego nie robią. Ostrożnie dobierajcie przyjaciół oraz partnerów.

 

Każda historia życia może być albo cudem albo tragedią. Zależy to tylko od tego, jak ją napiszecie. W dzisiejszych czasach, gdy świat pogrąża się w takim chaosie, każdy, kto przetrwa z niezłomną empatią, rozsądnym sercem, uczciwością i nienaruszonym poczuciem humoru, jest niczym innym jak nieustraszonym. Walka z narcyzmem to kwestia praw człowieka. Musimy przestać dawać przyzwolenie narcyzmowi i narcyzom, i zacząć walczyć o odzyskanie naszego życia, naszych dusz i naszego świata.


Zrozumieć narcyza, dlaczego traktują cię w ten sposób

Przemoc narcystyczna nie jest szeroko rozumiana, mimo, że jest niezwykle częsta. Wielu ludzi cierpiących z jej powodu cierpi w ciszy. Jedna z członków MedCircle i psycholog kliniczny, dr Ramani, znajduje się w czołówce, jeśli chodzi o badanie i leczenie narcystycznej przemocy. Schemat zaniedbania psychicznego i pogardy, jakiej doświadczają jej ofiary, jest trudny do rozpoznania i jeszcze trudniej się z nim pogodzić. Ale dr Ramani ma wiedzę potrzebną do zrobienia jednego i drugiego. W tej serii mówi ona o tym, jak rozpoznać przejawy narcystycznej przemocy, jak pomóc przyjacielowi czy ukochanej osobie, która się z nią zmaga, jak rozstać się z narcyzem i wiele więcej. W pierwszym odcinku przekaże ona podstawową wiedzę o narcystycznej przemocy.

Dr Ramani, nasz ulubiony temat: narcyzm. Jednak najpierw proszę, aby opowiedziała pani trochę o sobie.

Nazywam się dr Ramani Durvasula, jestem licencjonowanym psychologiem klinicznym, profesorem oraz pisarką. Wydałam już jedną i wkrótce ukaże się moja druga książka na temat narcyzmu, dlaczego nie jest on dla nas dobry, jak destrukcyjnie wpływa on na nasze życie, nasze serca, nasze dusze, nasz świat. Druga książka opisuje poważniejsze problemy, bo tak naprawdę to jest wszędzie. To tak jakby coś dostało się do źródła wody pitnej. Zatruwa wszystkim życie, a wielu ludzi mówi: „Nigdy nie spotkałem się z czymś takim”. Z pewnością się spotkałeś, chociażby idąc do sklepu, wsiadając do samolotu. To się po prostu dzieje wokół nas, nawet jeśli nie dotyka nas osobiście, można to zaobserwować w social mediach, jak to wpływa na ludzi. Oczywiście mam tu też na myśli osoby, które są w związkach z narcyzami. Kiedy rozpoczęłam swoją przygodę z MedCircle i zaczęliśmy rozmawiać o tym problemie, te filmy zyskały miliony wyświetleń. Każdego dnia dostaję mnóstwo maili. Ten problem istnieje na całym świecie. Ludzie cierpią, to jest takie zbiorowe cierpienie, to nie jest w porządku. Dlatego w tym momencie poświęciłam swoją karierę tej sprawie.

Myślę, że obecnie ludzie w końcu zaczynają rozumieć, z czym mają do czynienia. Tak. Ponieważ kiedy pierwszy raz z tobą rozmawiałem, uczyłem się dopiero o narcystycznym zaburzeniu osobowości i cechach narcyzmu, i dzięki temu później byłem w stanie zauważać to w sytuacjach, w których kiedyś powiedziałbym po prostu: „Ta osoba mnie irytuje”. Ale teraz rozumiem, z czym mam do czynienia i w związku z tym potrafię sobie z tym radzić.

Tak, ale muszę też powiedzieć, że pojawia się taki schemat żalu u ludzi, którzy mówią: „Co to jest? Czuję się, jakbym wariował. A, to o to chodzi. Aha…”. To zmienia cały świat, zmienia się cały światopogląd. Ponieważ być może ten ktoś spędził 10 tygodni, 10 miesięcy, 10 lat, 25 lat próbując zmienić tę osobę. - No tak. - To zmienia postać rzeczy. A ja mówię: „Oj, nie”. Ludzie mówią: „Dziękuję bardzo, tak się cieszę, że skończyła się ta syzyfowa praca”. Widzą wtedy ten schemat. Nie da się go „od zobaczyć”. Czasami to sprawia, że czują żal, zaczynają żałować, bo muszą wtedy zmienić taktykę, prawda? Mogą nauczyć się sobie z tym radzić i dzielić się swoimi sposobami z innymi. Wielu ludzi mówi też: „Odkąd zacząłem to zauważać, nie potrafię już tego nie widzieć” i to sprawia, że staja się bardziej rozważni wpuszczając ludzi do swojego życia. Osobiście wielokrotnie usłyszałam coś w stylu: „O matko, jesteś bardzo surowa dla ludzi” i „Zauważyłem, że od razu odcinasz się od ludzi”. I zauważyłam, że wszyscy inni dają szansę tej narcystycznej osobie, więc tak naprawdę dają jej przyzwolenie, okazję do działania. To jest bardzo ważne. Dają jej szansę, czyli tak naprawdę dają jej przyzwolenie. Dobrze to ujęłaś, bo gdybyśmy mówili o dawaniu przyzwolenia narkomanowi, ludzie powiedzieliby: „Rozumiem, rozumiem, nie zrobiłbym tego”. To słowo zostało użyte celowo. Dawać im przyzwolenie, dawać im szansę. Jestem wtedy jedyną osobą w pokoju, która myśli: „Niefajnie, jest tu jakaś zła energia, zła atmosfera”. Myślę, że tylko ludzie, którzy doświadczyli narcystycznej przemocy, rozumieją to tak naprawdę. I czasami taka ofiara przemocy narcystycznej jest oskarżana o bycie pogardliwą, wredną. I tak się zdarza, tak jakby chciała odwzajemnić tę przemoc. Muszę jednak przyznać, o ironio, że kiedy mówię: „Ta osoba nie jest fajna”, a wszyscy na to: „Nie, nie, wysłuchajmy jej”, a później, kiedy wszyscy już się sparzą, mówią mi: „Miałaś rację”, a ja mówię: „Mogłeś zaoszczędzić sześć miesięcy i dużo pieniędzy”. Tak jest.

Ta seria jest o narcystycznej przemocy. Mówiliśmy już o narcystycznym zaburzeniu osobowości. Ale ten filmik jest dla osób, które są w relacji z narcyzem. I nie chodzi tu jedynie o romantyczne relacje, to mogą być przyjaciele, rodzina, szef, itp. Kim jest narcyz? Krótko mówiąc, mamy wiele filmików na ten temat na kanale MedCircle, ale narcyz to osoba, która wykazuje stały schemat braku empatii, wywyższania się, arogancji i myśli, że wszystko jej się należy. Takie osoby zazwyczaj są bardzo płytkie, nieustannie poszukują podziwu i uznania, nie tolerują frustracji i rozczarowania. A kiedy już znajdą się w takiej sytuacji, to często wybuchają ogromnym gniewem. Często są bardzo nieszczere, chcą wszystko kontrolować. Patrząc na narcyzm holistycznie, nie każdy narcyz wywyższa się tak otwarcie: „Jestem taki wspaniały”, istnieje również druga strona narcyzmu, która jest bardziej ukryta, wrażliwa. To są osoby, które często się obrażają, są nadęte, rozgniewane, przygnębione, czują, że świat nie jest sprawiedliwy, coś w stylu: „Nie dostałem swojej szansy, a jestem wybitny”. To również może być bardzo niebezpieczna forma narcyzmu, ponieważ te osoby są nadęte i ponure, czują, że życie nigdy nie było dla nich sprawiedliwe. Często żyją z mentalnością ofiary. To są właśnie dwie strony narcyzmu. I jeden narcyz może mieć obydwie, to zależy od konkretnej sytuacji.

Ale niezależnie od tego, czy ktoś jest wrażliwy czy raczej się wywyższa, obie formy narcyzmu cechuje ten brak empatii, poczucie, że wszystko im się należy, arogancja, są lepsi od Ciebie, są lepsi od świata. Inni ludzie ich nie obchodzą, po prostu mają ich gdzieś.

Jaka jest różnica między narcyzem a kimś, kto cierpi na narcystyczne zaburzenie osobowości?

To jest bardziej kwestia techniczna. Kiedy mówimy o zaburzeniu, a mówimy o wielu zaburzeniach na kanale MedCircle, jedną z kluczowych kwestii jest to, że ta osoba doświadcza pewnego rodzaju szkody lub udręki w wyniku swoich zachowań czy symptomów. Klasycznym przykładem byłaby osoba z depresją. Osoba z depresją ma problemy ze snem, odczuwa smutek, ma problemy z koncentracją, czuje się bezwartościowa, czuje się niekomfortowo i na dokładkę to pewnie stwarza jej problemy w pracy, w relacjach z ludźmi, ogólnie w życiu. Ta kwestia poczucia szkody i udręki ma tutaj znaczenie. Wszyscy mamy smutne dni, to jest kwestia tego, jak długo ten smutek trwa i jeżeli zaczyna on przeszkadzać w codziennym życiu, wtedy diagnozujemy to jako zaburzenie depresyjne. Z kolei w przypadku osobowości narcystycznej wiele osób nie ma tego poczucia szkody. Dostają awans, są z dziewczyną czy z chłopakiem, z którymi chcą być, wszyscy myślą: „On jest taki fajny, muszę go zaprosić na imprezę”, często dobrze im się powodzi finansowo, więc z ich punktu widzenia wszystko jest super. No tak. Nie mają więc żadnego poczucia szkody i udręki, kiedy ktoś mówi: „Nie mam żadnego problemu, to jest Twój problem, to jest ich problem, to ze światem jest problem”. Bronią się, usprawiedliwiają wszystko, szufladkują wszystko, świat praktycznie istnieje dla ich korzyści. Nie są więc udręczeni, nie doznają żadnej szkody, tak to można określić. Według naszych diagnostycznych kryteriów, nie można zdiagnozować kogoś na podstawie tego, że unieszczęśliwia innych ludzi. - No tak. - To tak nie działa. To, że ktoś jest dupkiem, nie oznacza, że dostanie diagnozę. No właśnie, nie diagnozujemy dupków. I mam wrażenie, że wielu ludzi chciałoby, żebyśmy jednak to robili, bo telefon czy mail, który dostaję najczęściej, to: „Proszę postawić mu diagnozę”, ja odpowiadam: - Nie - Dlaczego? On jest dupkiem, do tego już doszliśmy - Wierzę. Ale na to nie ma żadnego lekarstwa, nie rozumiem po co ta diagnoza. Gdybym miała lekartstwo na narcyzm, to nagrywalibyśmy filmiki na MedCircle na moim jachcie w San Tropez. Dziękuję. Ok, no więc faktem jest, że nie ma na to lekarstwa. Myślę, że ludzie są tak zranieni, że chcą po prostu, żeby to znikło. Tak więc narcystyczne zaburzenie osobowości występuje u 1-5% ludzi. A narcyzm? W tym momencie podbiłabym do 50%. 50% ludzi. Naprawdę zaczynam myśleć, że to jest jak rzut monetą, ale mogę się mylić. W moim środowisku może być nawet więcej. - Mieszkasz w stolicy. - Tak, mieszkam w stolicy, to prawda. - Los Angeles. - 50% to może trochę za dużo. Wielu moich przyjaciół ogląda Twoją serię o narcyzmie i ogólnie Twoje filmiki. I wielu z nich pisze do mnie: „O matko, wydaje mi się, że mogę być narcyzem”, ja na to: „Dlaczego tak myślisz?”, a oni zaczynają to wyjaśniać. Chyba nie do końca to rozumieją. Tak, ale wiesz co, niektóre z tych osób w pewnym sensie mają rację. Mówią coś w stylu: „Nie lubię słuchać problemów innych ludzi, nie obchodzi mnie to”. Chciałabym dojść do sedna tego lekceważenia i wyjaśnić im to. Podstawą intymności i bliskości jest to, że czasami słucha się różnych rzeczy niekoniecznie się w nie angażując, ale po prostu obchodzi Cię ta osoba. Jeżeli jakiś narcyz rozpoznaje w sobie narcyzm, to świetnie, to staje się dla niego nauką i prowadzi do refleksji nad tym, czy krzywdzi innych ludzi. Pracowałam z wieloma narcyzami i podczas terapii mogę doprowadzić ich jedynie do tego punktu, nie dalej.

Czym jest przemoc narcystyczna i dlaczego narcyz stosuje przemoc?

Przemoc narcystyczna nie jest zbyt dobrze opisanym zagadnieniem. Ci z nas, którzy o niej mówią, nie wymyślili nawet jeszcze ogólnej definicji. Dla mnie to jest schemat psychicznego zaniedbania, pogardy i dehumanizacji, która prowadzi do stresu, urazu psychicznego lub udręki dla osoby, która jest podmiotem takiej przemocy. Charakteryzuje się to chroniczną pogardą, brakiem współczucia, brakiem szacunku, brakiem wzajemności i rodzajem chłodnej obojętności narcyza w stosunku do drugiego człowieka. Jak już mówiłam, to nie jest dobrze opisane zagadnienie, mimo że wielu z nas wypowiada się na ten temat. Tak to mniej więcej wygląda. Ofiary przemocy narcystycznej, takich najcięższych przypadków, wyglądają jakby cierpiały na zespół stresu pourazowego. W lżejszych przypadkach ofiary doświadczają lęku, niskiego poczucia własnej wartości, dużo się martwią, ponad wszystko czują się bezradne. Wszystkie te schematy sprawiają, że stają się mniej produktywne i niezdolne do codziennego życia. Niszczy to ich relacje, wpływa na ich szkołę, pracę. Tak więc o ile osoby narcystyczne nie doświadczają poczucia szkody i udręki, to na pewno doświadczają go ich ofiary.

Dlaczego więc robią to osobom, o których mówią, że je kochają i zależy im na nich?

To pytanie wkracza już w bardziej skomplikowane kwestie. Po pierwsze: czym jest miłość. Nie mamy na to czasu. Mamy czy nie mamy, myślę, że to jest kluczowe, bo wielu ludzi mówi: „On mówi, że mnie kocha, jak może mi to robić, na pewno mnie nie kocha”. Ja na to: „Zwolnij trochę, powiedział, że Cię kocha, a Ty to tak po prostu kupujesz”. Problem w tym, że to, co on sprzedaje, to może być miłość, ale może to nie być miłość. To tak jakbyś poszedł do baru, ktoś daje Ci lampkę wina, a tak naprawdę jest to sok winogronowy.

Czyli w pewnym sensie narcyz mówi o miłości, która jest takim sokiem winogronowym zamiast wina. To jest coś bardzo płytkiego, brakuje temu głębi, którą posiada zdrowa relacja partnerska, jest instrumentalna i narcyz tak naprawdę widzi relacje z ludźmi jak udogodnienia. Może inaczej, to jest coś takiego jak ten kubek teraz, podoba mi się ten kubek, bo jest w nim to, co chcę wypić, także jest mi potrzebny, jestem na nim teraz skupiona. Ale za dziesięć minut nie będę już myśleć o tym kubku, bo nie będę go potrzebować. - Tak właśnie narcyz traktuje ludzi. - Doskonale to rozumiem. To jest właśnie całe sedno, takie lekceważenie, a oni tego po prostu nie widzą.

Myślą, że kochają, bo płacą czynsz, kupują prezenty, zabierają Cię na kolację: „Zabrałem Cię na wakacje, poszedłem z Tobą na ślub Twojej siostry, czego jeszcze chcesz ode mnie?”. Według nich to jest miłość, dlatego zawsze mówię, że mniej więcej na dziesiątej randce powinno się wyciągnąć umowę o miłość i powiedzieć: „Kochanie, to jest dla mnie miłość, jeżeli nie chcesz tego, to w porządku”. Myślę, że ludzie powinni być ze sobą szczerzy. Ale ludzie nie będą przecież chodzić i mówić: „Moja definicja miłości jest tak naprawdę dosyć płytka, powinieneś ważyć nie więcej niż tyle, chcę, żeby wszystko wyglądało tak i obiecuję płacić tyle czynszu, kupować tyle rzeczy, tyle prezentów”. To jest dosyć obrzydliwe i transakcyjne, ale dla narcyza większość relacji jest dosyć transakcyjna. To właśnie należy zgłębić, czy pijesz wino, czy może tylko sok winogronowy.