Warren Farrell

Warren Farrell (ur. 26 czerwca 1943 r.) To amerykański politolog i socjolog, aktywista i autor siedmiu książek poświęconych problematyce kobiet i mężczyzn.


Kryzys chłopców – otrzeźwiające spojrzenie na stan naszych chłopców


Chciałbym na początku coś sprawdzić. Proszę, podnieś rękę, jeżeli masz syna, wnuka, siostrzeńca lub bratanka. Proszę podnieś rękę. W porządku.

Proszę, trzymaj podniesioną rękę, jeżeli twój syn, wnuk, siostrzeniec lub bratanek ma problemy z motywacją, ocenami, ADHD lub uzależnieniem od gier komputerowych. Trzymaj podniesioną rękę, jeżeli jeden z twoich synów, wnuków, siostrzeńców lub bratanków pasuje do tej kategorii.

Okej. Około 30% publiczności wpasowuje się w tę kategorię.

 

Pierwszym pytaniem jest to, dlaczego jesteśmy ślepi na problem, który pojawia się tak często wokół nas, że musimy stawiać pytanie: "Czy istnieje kryzys chłopców?".

Drugie pytanie: "Czy istnieje kryzys chłopców?".

Trzecią kwestią, którą poruszę dzisiaj, są przyczyny i rozwiązania tej sytuacji.

 

Zacznijmy więc od naszej ślepoty. Pomyśl, co robimy, gdy słyszymy o czarnoskórym chłopcu zastrzelonym przez policjanta. Słusznie protestujemy: "Czarne życia się liczą". Ale nikt nawet nie pomyśli o powiedzeniu, że życia chłopców się liczą. Nie widzimy "chłopca" w określeniu "czarnoskóry chłopiec". Część chłopięca "czarnego chłopca" nie ma znaczenia, ponieważ w przeszłości byliśmy zależni od śmierci chłopców, abyśmy sami mogli żyć. Przekupiliśmy ich społecznymi łapówkami, nazywając ich bohaterami, przekonując ich o chwale jaką przyniesie śmierć za nas.

Więc pierwszym problemem jest to, że nasze przeżycie było uzależnione od gotowości naszych synów do umierania, a bycie wrażliwym na ich śmierć konkuruje z naszym instynktem przetrwania. Nie zajdziemy daleko, jeśli chodzi o postrzeganie dowodów wskazujących na kryzys chłopców, chyba że najpierw podniesiemy pewną kurtynę. Gdy podniesiemy tę kurtynę, myślę, że to, co zobaczymy, to fakt, że po raz pierwszy w amerykańskiej historii nasi synowie będą mieli mniejsze wykształcenie niż ich ojcowie.

 

Jeśli popatrzymy na sprawę globalnie, tego roku ONZ odkryło, że chłopcy zostali zostawieni w tyle przez dziewczynki w każdym z 70 krajów rozwiniętych. Co kraje rozwinięte mają ze sobą wspólnego? Ich wspólna cecha to dużo większa skłonność do rozwodów, często zostawiających chłopców bez ich ojców.

 

Tak więc pozbawieni ojców chłopcy stają się najważniejszym powodem kryzysu chłopców. Mniejsze zaangażowanie ojca powoduje niższe prawdopodobieństwo, że chłopiec albo nawiasem mówiąc dziewczynka, stanie się empatyczny i asertywny, zwiększa się prawdopodobieństwo, że nie będzie sobie radził z ocenami w szkole, będzie miał tendencje samobójcze i mordercze, będzie dokonywał szkolnych strzelanin lub skończy w więzieniu.

 

Popatrzmy na więzienia, które tak naprawdę są skupiskami chłopców pozbawionych ojców. Od 1980 roku w Kalifornii zbudowano 18 nowych więzień, jeden nowy uniwersytet. Liczba ludności znajdującej się w więzieniach w USA wzrosła o 700% od roku 1972. 93% z nich stanowią mężczyźni w większości pozbawieni ojców.

 

Oto najczęstszy scenariusz. Chłopiec słyszy kłótnie swoich rodziców, wkrótce ojciec znika. Chłopiec popada w depresję. Ostatni post na Facebooku Anthony’ego Simsa z Oakland brzmiał: "Chciałbym mieć ojca". Chłopcy, którzy cierpią, sprawiają nam cierpienie. Anthony Sims stał się zabójcą z Oakland w tym roku. Ale inni chłopcy nie działają, jak Anthony Sims, poprzez zabójstwa pojedynczych osób, lecz poprzez szkolne strzelaniny. Większość ludzi o tym nie wie, ale w przeciągu jednego tygodnia ma miejsce średnio jedna szkolna strzelanina od strzelaniny dokonanej przez Sandy’ego Hooka. Często mówimy: Szkolne strzelaniny są wynikiem posiadania broni, wynikiem rodzinnych wartości i wynikiem problemów ze zdrowiem psychicznym. Dziewczynki żyją w tych samych rodzinach, posiadających te same wartości, mają podobne problemy ze zdrowiem psychicznym, widzą tę samą przemoc w telewizji, jednak one nie dokonują szkolnych strzelanin. Nasi synowie już tak. Tak więc, oto lokalizacje strzelanin dwa lata po strzelaninie Sandy’ego Hooka. Szkolne strzelaniny są zazwyczaj dokonywane przez białych chłopców działających w wyniku poczucia ich beznadziejności, a także są ich metodą popełniania samobójstw. Z mojej perspektywy widzę samobójstwo jako odbicie naszej nieumiejętności w nakierowaniu chłopców na właściwą drogę w kierunku męskości. I widzimy to także w danych. Na przykład, przed 9 rokiem życia, liczba samobójstw dziewczynek i chłopców była równa. W wieku od 10 do 14 lat, chłopcy popełniają dwa razy więcej samobójstw. Od 15 do 19, cztery razy więcej. Od 20 do 24, sześć razy więcej dla chłopców.

 

Drugi powód prowadzący do kryzysu chłopców jest w wysokim stopniu powiązany z powodem pierwszym, a więc brakiem obecności ich ojców. Chłopcy wychodzą z domu pozbawionego ojca do szkoły pozbawionej nauczycieli płci męskiej. Nie zdawaliśmy sobie sprawy ze znaczenia takiej sytuacji. Teraz wiemy, że zazwyczaj chłopcy radzą sobie lepiej na lekcjach prowadzonych przez nauczycieli płci męskiej. W tym roku odkryliśmy także, w wyniku badań prowadzonych globalnie przez ONZ, że feminizacja edukacji przykłada się do wzrastających problemów chłopców. Podczas badań Organizacji Narodów Zjednoczonych na całym świecie odkryto, że chłopcy mają o około 30% większą szansę na wyższą ocenę na teście z czytania w przypadku, kiedy nauczyciel nie wie, że osoba, która pisała ten test była płci męskiej.

 

To prowadzi nas do przyczyny trzeciej: braku celu. Kiedy byłem chłopcem, mieliśmy dosłownie dwa cele w życiu. Albo byłeś wojownikiem albo jedynym żywicielem. Jednak rozwody stały się powszechne, relacje damsko-męskie zostały wstrząśnięte, przybył ruch feministyczny i zrobił fantastyczną rzecz, poszerzył poczucie przeznaczenia dziewczynek ze starego wychowania dzieci do możliwości wyboru, czy to wychowywania dzieci, czy zarabiania pieniędzy, czy kombinacji obu tych opcji. Lecz nikt nie wkroczył, żeby pomóc chłopcom w poszerzeniu ich poczucia celowości w podobny sposób. Zamiast tego, jedyne co im kazano robić to zarabiać, zarabiać, zarabiać lub ewentualnie być frajerem. Ruch kobiet i społeczeństwo pomogło w stworzeniu pozytywnego działania w stronę wprowadzenia kobiet w zawody, w których wcześniej nie czuły się komfortowo, w dziedzinach takich jak nauka, technologia, inżynieria i matematyka. Lecz nikt nie wprowadził chłopców do zawodów opiekuńczych. Jednym z możliwych rozwiązań poczucia braku przeznaczenia jest poszerzenie poczucia celowości u chłopców, zachęcanie do rozważenia zostania tatą na pełen etat, nauczycielem w podstawówce, pracownikiem społecznym, czy pielęgniarzem. Czasem nawet musimy podkreślić, że pielęgniarz jest mężczyzną. Możemy też spojrzeć szerzej na sprawę i stworzyć Radę Białego Domu w sprawach chłopców i mężczyzn, tak samo jak stworzona została Rada Białego Domu w sprawie dziewcząt i kobiet, w celu zwrócenia uwagi na dziesiątki powodów przyczyniających się do kryzysu chłopców. Ktoś kiedyś zadał mi pytanie: "Czy chłopcy nie będą widzieć siebie jako frajerów, jeśli zaczną pracować w zawodach opiekuńczych i czy będą z tego powodu pod presją?".

 

Jednak w roku 1976 zobaczyłem jasny przykład na to, że chłopcy nie będą czuli się przegrani, jeśli bardziej zaangażują się w wychowanie synów. Byłem na imprezie w 1976 roku i podszedł do mnie pewien gość i zapytał: "Czy to Warren Farrel?", odpowiedziałem, że tak. Powiedział wtedy: "Założyłeś grupę mężczyzn, do której dołączyłem i ta grupa miała większy wpływ na moje życie niż cokolwiek innego". Zapytałem: "Jak do tego doszło?" Odpowiedział: "Najważniejszym pytaniem, jakim zadała mi grupa, było: >>Co jest największą dziurą w twoim sercu? i nie znałem odpowiedzi, lecz wypaliłem szybko, bez myślenia, że jest to moje zbytnie zaangażowanie w karierę, tak im powiedziałem, Warren, które sprawiło, że zaniedbałem syna, zaniedbałem żonę i to jest moja największa dziura w sercu. I teraz stała się jeszcze głębsza, bo rozwiodłem się, później ożeniłem się znowu. I grupa wiedziała wtedy, że moja żona była w ciąży, spodziewała się chłopca. Wtedy mi powiedzieli: >>Co byś zrobił gdybyś mógł zrobić, co tylko zechcesz? powiedziałem: >>Chciałbym zrezygnować z pracy na pięć lat i wychowywać mojego syna przez cały ten czas. A grupa zachęciła mnie, może powinienem powiedzieć, że zmusiła, do rozmowy z żoną na ten temat. I moja żona powiedziała: >>Zrób to, John. I tak, w ten sposób, zrobiłem to i teraz mijają dwa lata". Zapytałem: "Dobra decyzja?", "Nie, to była najlepsza decyzja w moim życiu. Zanim zająłem się moim synem, świat kręcił się wokół mnie, mnie, mnie, mnie. Nagle liczył się tylko mój syn, mój syn. Każdy ruch, który robiłem, uważałem za cenny. Każdego dnia budziłem się po to, by go wspierać. Na pewno nauczyłem się kochać i być kochanym".

Gdy to powiedział, ktoś podszedł do stolika, przy którym siedzieliśmy. Wróciłem wtedy z mojej pierwszej promocji książki, byłem w telewizji, super sprawa, a ten gość prosił o autograf. "Pewnie" powiedziałem, taki ze mnie łaskawca. A ten facet, proszący o autograf, odpowiedział: "Właściwie to chodziło mi o tego drugiego". Umierałem ze wstydu, jednak dopadło mnie przekonanie o własnej nieomylności i powiedziałem: "Chyba jesteś sławny. Jak masz na nazwisko John? Nie mam telewizora od jakiś ośmiu lat.". John odpowiedział: "Lennon". A ja wtedy, pamiętajcie, że rozpierała mnie duma, powiedziałem: "Jesteś w jakimś zespole muzycznym, nie?" Odpowiedział, że tak. "Jak się nazywa ten zespół?" zapytałem. "The Beatles" powiedział. Odpowiedziałem tylko: "O!". Nie byłem aż takim ignorantem.

 

To, co wyniosłem z tego doświadczenia z Johnem, to fakt, że John Lennon powiedział mi, że odkrył innego Johna Lennona. Johna Lennona, który nie był uzależniony od zdobywania miłości dzięki zarabianiu pieniędzy poprzez ludzkie działanie, ale Johna Lennona, który zdobywał miłość poprzez bycie kochanym. Myślę, że wskazał drogę prowadzącą do rewolucyjnej zmiany, do możliwości dostawania miłości poprzez bycie kochanym. Myślę, że nikt nie sugerował, że możemy wymyślić to lepiej niż John, kiedy powiedział: "Wszystko czego potrzebujesz, to miłość".